MT Rally 2011

MT Rally 2011 okiem przymusowego turysty w klasie cross country.
Jest czwarty dzieñ rajdu, trochê jeste¶my zmêczeni. G³owa boli od wyskoków, na ciele mam krwiaki od pasów. Genralnie fajnie, nasz pierwszy maraton terenowy i jest grubo. MT Rally mia³o byæ pierwszym startem Rumburaka w szybkich maratonach, jednak mia³o byæ zajebi¶cie a wysz³o jak zawsze. Mój pilot i poza rajdami mechanik, da³ dupy z terminami ? klasyk. Kiedy siê zorientowa³em, ¿e jeste¶my ugotowani, nadszed³ zesz³oroczny standart: trzy tygodnie zapierdzielania z nim w gara¿u, milcz±ca rodzina której nie widzisz, nieobecno¶æ w pracy, zero treningów, ale niestety dupa ? Rumburak nie gotowy. Szkoda gadaæ.
Wpisowe wp³acone, ciekawo¶æ wielka, co robiæ. Kolega z teamu, Maciek, który przyje¿d¿a³ wieczorami ¶ledziæ moj± beznadziejn± walk± z ¿elazem i mechanikiem, podchwyci³ temat wyjazdu na MT. Wymy¶li³em bowiem, ¿e jadê tak czy siak, chcia³em wzi±¶æ cywilne Pajero mojej lepszej po³owy i polecieæ zobaczyæ o co chodzi. Maciek, który jest klientem tego samego mechanika (i którego auto rajdowe jest w jeszcze wiêkszej, czarnej dupie terminowej) stwierdzi³, ¿e jedziemy jego cywiln±, d³ug± Toyot± HDJ 80. £adne bulwarowe auto, do wyrywania lasek spod marketu na wielkich balonach 38" na 14,5". By³em sceptyczny do tego pomys³u, ale wkurw sytuacj± by³ tak wielki, ¿e sta³o siê mi to obojêtne.
Poniewa¿ decyzja zapad³a dwa dni przed wyjazdem, zacz±³ siê amok. Maciek udostêpni³ sprintera i zebra³ wszystkie czê¶ci jakie znalaz³ od swojej toyki. Dosta³a nowy rozrz±d, klocki, koñcówki dr±¿ków. Z Rumburaka prze³o¿yli¶my ksenonowe halogeny, ¿elowy aku i ga¶nice z apteczk±. Dzieñ przed wyjazdem polecieli¶my jeszcze kupiæ kaski do sklepu motorowego i ogieñ.
¦roda, zbieramy siê ok. godziny 16 u mnie. Biorê swoj± lawetê, patrz±c z niedowierzaniem na 3 tonow± toyotê, maj±c nadziejê, ¿e wytrzyma. Z gara¿u zabieram wszystko co mo¿e siê przydaæ: dwa komplety kluczy, ¿aba, breszka, skrzyneczka elektryczna itp. Mija siedemnasta i ta-da, "ju¿" uda³o nam siê wylecieæ w kierunku Drawsko-Pom. Lecim, prowadzê zestaw, który strasznie s³abo reaguje na koleiny w nowo oddanej autostradzie (czuæ to 3 tonowe bydle).
Dolatujemy ko³o 22. Budynek koszar, gdzie zorganizowano bazê. Wiêkszo¶æ zespo³ów ju¿ jest. Generalnie profeska, mobilne serwisy, namioty, rajdówki. Nasz bulwar wzbudza u¶miechy w k±cikach ust. Wyj±tkowo mam to w dupie. Idziemy siê zalogowaæ. Pierwszy kontakt z orgami ok. Nastrój w bazie rajdu mocno integracyjny, organizatorzy pomocni, lecz trochê ci±gn± z nas ³acha, kiedy pytamy siê o po¶ciel i ³azienki. Odpowied¼ "standart wojskowy" padaj±ca z lekkim u¶miechem t³umaczy wszystko. Idziemy rozejrzeæ siê po bazie, wszêdzie trwa integracja, witamy siê ze znajomymi, piwko przed snem i lulu. Rano o 7 odprawa, trzeba wstaæ.
Na drugi dzieñ czuæ ju¿ atmosferê rajdu, ka¿dy grzebie przy ¿elazie, rozmowy o w³a¶ciwej taktyce itp. Wszyscy czekaj± na prolog. Do naszej toyki podchodz± fani marki i w¶ród wielu pytañ dominuje jedno: jak szybko ukrêcimy przeguby na tych lakach. Czujemy siê mocno podbudowani. Istotnym epizodem jest rozmowa Wieczorków (Cross Country), kiedy to m³odszy szkoli starszego w temacie prologu, t³umacz±c, ¿e prolog delikatnie, potem na trasie lepiej goniæ ni¿ uciekaæ itp.
Wyje¿d¿amy na prolog, pierwsze zaskoczenie, wszystko odbywa siê punktualnie (co do sekundy !) i bêdzie tak do koñca! By³ to dla nas nowy standard , który chêtnie widzia³bym na innych imprezach. Na prologu nasz bulwar lata jak okrêt. Przewa¿one (wyprawowe) zawieszenie powoduje, ¿e spadamy na dwa takty, a w±troba zamienia siê miejscami z mózgiem (pasy i fotele oczywi¶cie fabryka). Jest to tylko przygrywka przed tym, co bêdzie dalej na trasie. Jednak po chwili zapominamy o wszystkim, widzimy na trasie krótkiego prologu bajeranck± toykê Niemców, którzy wystartowali minutê przed nami. Zastrzyk adrenaliny, okrzyki "napieraj kurwa !" i wyprzedzamy, taaaaa... poczuli¶my o co w tym chodzi i chyba zaczyna nam siê podobaæ. Jedziemy szykowaæ siê do startu nocnego. Zrzucamy przedni± windê, ¿eby odci±¿yæ pikuj±cy przód, szybki monta¿ halogenów i gotowi.
Wyniki prologu i pierwsze zdziwienia. W klasie cross country wygrali Wieczorki (na moje pytanie "Co¶ ty dziadu odpier...li³? Andrzej robi zdziwione oczy piêciolatka i macha ramionami, ¿e to jako¶ tak samo wysz³o, m³odszy natomiast nie jest pocieszony). W klasie Sport najwiêkszym pechowcem jest Cobretii, który spektakularnie koñczy rajd dziêki niedokrêconej misce olejowej. Chmura niebieskawego dymu oznacza, ¿e mo¿na spokojnie i¶æ siê napiæ.
Po prologu starujemy odcinek nocny z siódmego miejsca. Podje¿d¿amy na start i obserwujemy pierwsze samochody z klasy CC. Przy¶pieszenia, o których nasz tapczan mo¿e zapomnieæ, nie przera¿aj± mnie do momentu, kiedy startuje niemiecka Gelenda z teamu ORC. Co¶ zawarcza³o, pan wystrzeli³ jak pocisk, w naszej toyce pad³o synchroniczne "o kurwa...", lecz po chwili by³o tylko ciekawiej. Gela podbi³a do góry, spad³a na przód (prawie do pionu) zawacha³a siê czy podrapaæ sobie plecy, jednak grzecznie wróci³a na ko³a. Dalej ¶wiate³ka geli jecha³y ju¿ jakby spokojniej, nam dopiero mia³o byæ dane poznaæ, czym czo³gówki ró¿ni± siê od rajdów pustynnych.
Nadszed³ nasz start, adrenalina buzuje, poszli¶my trochê za szybko, ale parê mocnych l±dowañ ostudzi³o zapa³. Drugie zaskoczenie ? nawigacja noc± przy du¿ych prêdko¶ciach to zupe³nie co¶ innego ni¿ na przeprawówkach. Pó¼niej by³o dobrze, dopóki pilot nie wyrzyga³ kolacji, wyznaczaj±c waypointy (wisia³ w otwartym oknie próbuj±c nawigowaæ), co kosztowa³o nas jeden CP i dwie godziny kary w odcinku. Wieczorki niestety utrzyma³y tempo prologu i spotkali¶my ich na trasie z urwanym mostem, wa³em, wachaczem itp.
Terenowo by³o dla naszej Toyki prosto, przeprawê wodn±, gdzie wiele aut siê ci±gnê³o, poszli¶my g³adko. Wielkie balony i ¶wiadomo¶æ, ¿e zdjeli¶my wyci±garkê robi³y swoje.
Kara za CP daje nam 21 lokatê po nocce, ale tak bywa. Decyzja ? siadam na prawym, ¿eby ogarn±æ nawigacjê i lecimy dalej.

Ma³a przerwa miêdzy nock± a dziennym startem powoduje, ¿e nie ogl±damy toyki , zak³adamy, ¿e nic siê nie zepsu³o i idziemy chwilê siê kimn±æ. ¦niadanie o 6 rano, odprawa godzinê pó¼niej, start o 9:51. Po odprawie wyprawa na stacjê, ja przechodzê szybki kurs obs³ugi rêczniaka Garmina (¿eby ogarn±æ te mityczne waypointy). Lecimy na start. Udziela nam siê atmosfera rajdu. W kolejce ogl±damy naszych konkurentów, ich foxy, kingi , bi-turbiny. Trochê nam to ³amie psychikê, ale có¼ robiæ. Maciek zaczyna siê niebezpiecznie podkrêcaæ, setny raz zaczynam mu t³umaczyæ, ¿e nie mamy czym siê ¶cigaæ i jedyna nasza szansa na dowiezienie przyzwoitego wyniku to równa jazda, bez b³êdów w nawigacji i przede wszystkim nie mo¿emy zabiæ toytoya. Przy braku serwisu ka¿da powa¿niejsza awaria wywala nas z rajdu. Bêdê mu to jeszcze wiele razy powtarza³ na trasie , prawie jak mantrê... Poszli¶my, jadê pierwszy raz na prawym, Maciek pierwszy raz w rajdzie gdzie os ma 160 km. Po starcie jedziemy za szybko jak na nasz tapczan, wyprzedzamy kilka za³óg, próbujemy siê te¿ ¶cigaæ z profesjonalnymi rajdówkami. Mam du¿e problemy z resetowaniem metromierza z automapy (czasami zanim trafiê w palmtopa przeje¿d¿amy kilkaset metrów), szybko wiêc uczê siê improwizacji z czytaniem roadbooka. Maciek wkrêca siê w jazdê i udaje nam siê utrzymaæ dobre tempo. Tragiczne s± dla nas czo³gówki, gdzie musimy bardzo zwalniaæ, gdy¿ poprzeczne rowy nie wspó³pracuj± z naszym zawieszeniam. Czê¶æ energii skokoków przejmuj± wielkie ko³a, czê¶æ nasze wnêtrzno¶ci. Na trasie zje¿d¿amy przed profi rajdówkami i dwoma za³ogami z klasy Sport: Kuflem z Dominem i Mandantami. Ich zaciêt± walkê bêdziemy widzieæ do koñca rajdu. Doje¿d¿amy do pierwszego waypointu, mam problem z wyt³umaczeniem kierownikowi, ¿e musimy na chwilê stan±æ, ¿eby ogarn±æ dane, ca³y czas próbuje podje¿d¿aæ, kilka kurwa maæ i wreszie staje w miejscu. Waypointy id± nam sprawnie, nie s± takie trudne, wymagaj± tylko precyzji. Raz szukaj±c ukrytego waypointa puszczamy siê za Mandantami przez spore bagienko. Po jego przejechaniu, kiedy toytoj zacz±³ ju¿ jechaæ bardziej w g³±b, przypominamy sobie jakim autem jedziemy i ¿e winda zosta³a w busie.
Lecimy trasê, prosto sto, 230 prawo dziwiêdziesi±t , zaczyna byæ fajnie, du¿o siê dzieje. Szczególnie gdy mówiê Maækowi , po przejechaniu jakiego¶ mega bagna (tak ledwo, ledwo), ¿e siê waln±³em i musimy tym samym ba³aganem wróciæ. Jednak wielki balon w takich sytuacjach rz±dzi. Tak bêdzie do koñca rajdu, start, skoki, szybka nawigacja, kurz w którym nic nie widaæ. Czasem drobne akcje z toytoyem, jak ta, kiedy po przejechaniu przez jak±¶ g³êbsz± wodê wska¿nik ci¶nienia oleju pokaza³ zero. Para, stop, zatrzymany motor, ja pod auto, szukam dziury w misce, Niemcy, których z takim trudem mineli¶my, przelatuj± bokiem. Diagnoza, wszystko OK ? pad³ tylko czujnik, ale parê minut stracone.
Po dwóch dniach ¶cigania muszê dokrêcaæ pierwsze lu¿ne dr±¿ki itp., ale nic powa¿nego nam nie doskwiera. Po odcinku toytoy na plac, browarek i pod auto, potem do Dominika wysêpiæ brakuj±ce podk³adki i klucze (oczywi¶cie jaki¶ dziêkczynny za³±cznik dla ch³opaków z 4xdrive te¿ siê znalaz³). Przed ostatnim dniem rajdu uroczy¶cie ¶lubujê, ¿e je¶li toyka doleci bez awarii do koñca, to poca³uê j± w ko³o. I s³owa musia³em dotrzymaæ.
Imprezkê doje¿d¿amy do koñca, zajmujemy 12 z 34 lokatê w klasie cross country, smakujemy nowego rodzaju offroadu i bardzo on nam siê podoba. Chocia¿ celujemy w bardziej przeprawow± klasê Sport, co powinno nam byæ dane na MT Series 2011. Generalnie impreza w pe³ni godna polecenia i profesjonalnie zorganizowana. My¶lê, ¿e bêdzie siê dobrze rozwijaæ.
Jarek Andrzejewski DZIEWI¡TKA ? walterteam.pl
Autorzy zdjêæ:
mtrally.pl ? B. Juniewicz & M. Buchwald
a2cross.pl ? Maciej Pi±sta & Bartosz Ksiê¿ak